-
Jacob! Mógłbyś puścić moje ramię? To boli. – Snow po raz setny powtórzyła swoją
prośbę, lecz jej przyjaciel udawał, że tego nie słyszy.
Dochodzili
już prawie do domu blondyna, kiedy dziewczyna nie wytrzymała i krzyknęła na
cale gardło.
- Jacob! Puszczaj!
Chłopak,
jak gdyby został wyrwany z jakiegoś transu, spojrzał na brunetkę, która stała z
pochyloną głową i rozmasowywała bolące miejsce. Widząc to, podszedł do niej
powoli i wyciągnął w jej stronę dłoń, by odgarnąć z jej twarzy brązowe loki,
lecz Snow cofnęła się gwałtownie, umykając przed jego dotykiem. Spojrzała na
niego z wyrzutem i ruszyła w stronę swojego domu, mijając przyjaciela szerokim
łukiem.
Jacob,
widząc zachowanie brunetki, ruszył za nią powoli i dogoniwszy ją prawie przy
werandzie jej domu, chwycił, tym razem, delikatnie jej dłoń i zmusił by się
zatrzymała i spojrzała na niego. W oczach dziewczyny zobaczył łzy, które jedna
po drugiej, spadały na jasne policzki. Poczuł się, jakby dostał cios w żołądek.
Nie chciał, by Snow kiedykolwiek płakała przez jego głupie zachowanie. Kajał
się w myślach i ze smutkiem, przytulił do siebie jej drobne ciało, by choć w
niewielkim stopniu przeprosić za swe szczeniackie zachowanie.
Nie
wiedział co go napadło. Poczuł tak wielką zazdrość, widząc Snow całującą się z
James’em, że dostał białej gorączki. Potraktował swoją najlepszą przyjaciółkę
jak przedmiot. Nie powinno go interesować to, z kim spotyka się brunetka. Nie!
Właśnie, że powinno! Jest moją przyjaciółką! Nie chce, żeby ktoś ją skrzywdził.
A James to tylko zwykły podrywacz, który bawi się naiwnymi dziewczynami,
wykorzystuje je i zostawia na lodzie. Nie powinien pozwolić na to, by Snow
poszła z nim na randkę. To jego wina.
Jacob
bił się przez dłuższy czas z myślami. W tym samym czasie ciemnowłosa uspokoiła
się na tyle, że przestała płakać i powoli odsunęła się od swojego przyjaciela.
Uśmiechnęła się do niego smutno i powoli weszła po schodkach werandy.
Zatrzymała się przy drzwiach i z wahaniem odwróciła się w stronę blondyna,
który wpatrywał się w jej ciemne oczy.
- Może
wejdziesz? Wypijemy herbatę, pogadamy o tym co cię męczy? Co ty na to? – Miała
nadzieję, że chłopak się zgodzi i że będzie mogła mu w jakikolwiek sposób
pomóc.
Niestety,
blondyn pokręcił przecząco głową i nie patrząc na przyjaciółkę, zaczął powoli
oddalać się w stronę własnego domu.
-
Jestem dziś zmęczony. Pogadamy jutro, ok?
Nie
czekając na odpowiedź, wbiegł na werandę własnego domu, przeskakując po dwa
stopnie i znikł za drzwiami. Zdezorientowana brunetka stała przez chwilę przed
domem, patrząc na zamknięte drzwi sąsiadów i zastanawiała się nad powodem
dziwnego zachowania przyjaciela. W końcu dała za wygraną i przekręciła kluczyk
w drzwiach, po czym pchnęła je mocno,
gdyż trochę się opuściły. Stare zawiasy zaskrzypiały głośno, niosąc po małym
mieszkaniu niezbyt przyjemny dźwięk.
Snow,
wchodząc do mieszkania miała dziwne wrażenie, że nie jest w nim sama,
pomyślała, że musiało jej się coś wydawać i ruszyła w kierunku schodów,
prowadzących na piętro, gdzie znajdował się pokój dziewczyny. Gdy stanęła na
pierwszym stopniu usłyszała charakterystyczne, miarowe stukanie, dochodzące z
pokoju jej rodzicielki. Wiedziała, co się dzieje i nie miała najmniejszego
zamiaru być tego świadkiem. Zachowując się ciszej, niż poprzednio, wróciła do
maleńkiego żółtego korytarzyka i zakładając na nogi czarne czółenka, otworzyła
drzwi, po czym wyszła na werandę zamykając je za sobą delikatnie.
Nie
zastanawiała się nad tym, gdzie ma pójść. Po prostu, jak zawsze w takich
sytuacjach, swoje kroki skierowała do sąsiadów, pokonując biegiem wąski
trawnik. Stając przed drzwiami Hatfield’ów, poczuła się nieswojo. Rozważała w
myślach, czy aby na pewno nie będzie przeszkadzać w czymś przyjacielowi. W
końcu jasno dał jej do zrozumienia, że nie ma dziś ochoty na jej towarzystwo.
Jednak nie miała wyboru.
Uniosła
rękę i uderzyła trzy razy w mahoniowe drzwi frontowe. Przez krótki moment w
domu panowała kompletna cisza, dopiero po chwili usłyszała odgłos kroków w
korytarzu, a później drzwi gwałtownie odskoczyły, ukazując zaciętą twarz
Jake’ka.
- Snow?
Czy… - chłopak urwał, widząc po twarzy przyjaciółki, że stało się to, co od
dawna nie miało miejsca.
- Mogę
zostać? Nie będę ci przeszkadzać?
-
Wchodź, głupia. Przecież wiesz, że mi nigdy nie przeszkadzasz. – Jacob przepuścił
przyjaciółkę w drzwiach i zamknął je za nią z cichym trzaskiem.
Nie czekając na dziewczynę,
skierował swe kroki do kuchni, gdzie właśnie o mało nie wykipiało mu mleko.
-
Kakao?
Widząc
jej delikatne skinienie głowy, chłopak wyjął dwa duże niebieskie kubki, na
których widniały wygrawerowane ich imiona i nalał do nich gorące kakao, parząc
sobie przy tym rękę. Dziewczyna, widząc
jak nieudolnie próbuje ukryć swój ból, podeszła do zamrażarki i wyjęła z niej torebkę
z lodem, który wręczyła blondynowi z kpiącym uśmiechem na twarzy.
- Taki
duży, a zachowuje się jak małe dziecko. – pokręciła z niedowierzania głową i
biorąc do ręki kubek z kakao, rozsiadła się wygodnie na wysokim krześle
barowym.
- A co, mam skakać jak małpa po
całej kuchni, bo mam malutkie kuku? – Jacob ze śmiechem obserwował jak do
dziewczyny dociera właśnie wypowiedziane przez niego zdanie. Było ono aluzją do
ostatniego razu, kiedy to Snow przygotowując kolację skaleczyła się w palec i
próbowała zatamować krwawienie.
Brunetka już miała zamiar
wymierzyć przyjacielowi mocnego kuksańca pod żebra, kiedy do kuchni wkroczył
ojciec chłopaka i wesoło uścisnął dziewczynę, a następnie potarmosił jej włosy,
jak małej dziewczynce. Snow uwielbiała pana Hatfield’a, który miał niesamowite
poczucie humoru, którym zarażał wszystkich dookoła. Przez dłuższą chwilę rozmawiali
wesoło i żartowali z Jacoba, który ciągle ssał jeden z palców, które sparzył.
W końcu, pan Hatfield spytał o
randkę, z której niedawno wrócili. Przez moment panowała cisza, w czasie której
ojciec Jacob’a przyglądał się ze zdziwieniem pochmurnej minie swego syna oraz
nieudolnym staraniom Snow, która chciała zasłonić włosami swoje różowe
policzki.
- Snow się dobrze bawiła, prawda
Snow? – w końcu Jake się odezwał, ale w jego głosie słychać było lekką urazę.
Niestety, Snow podjęła rzuconą
jej przez Jacoba rękawicę i z wyrzutem odpowiedziała:
- Tak, dobrze! Za to Jacob bawił się
średnio, przez cały wieczór wyglądał jakby coś mu śmierdziało koło nosa.
Bob Hatfield, widząc minę swego
syna, zaśmiał się wesoło i poklepał go po plecach.
- Co tam? Znowu Angie dała ci
popalić?
- Gdzie tam! Ewidentnie chciała
go udusić swoim długim obleśnym jęzorem! Ja nie wiem, jak on z nią wytrzymuje. –
brunetka pokręciła głową z niesmakiem na twarzy, po czym wpatrywała się kpiąco
w oburzonego chłopaka, popijając swoje kakao.
Blondyn siedział naprzeciw
dziewczyny i z wściekłością wpatrywał się w jej orzechowe oczy. Wkurzało go
niemiłosiernie jej zachowanie. W końcu to ona obściskiwała się z James’em jakby
byli ze sobą już od dłuższego czasu, a jeszcze śmie mu wypominać, że całuje się
ze swoją dziewczyną. I to przy jego ojcu!
Właśnie miał zamiar powiedzieć co
myśli, kiedy jego ojciec, położył mu rękę na ramieniu i pokręcił powoli głową.
- Lepiej wyjaśnijcie to miedzy sobą,
na spokojnie, zanim powiecie coś, czego będziecie później żałowali. Ochłońcie.
Oboje.
Wychodząc posłał Jake’owi
znaczące spojrzenie i znikł w swoim gabinecie.
Snow, siedziała z obrażoną miną i
z założonymi na piersi rękoma, starając się za wszelką cenę nie patrzeć na
przyjaciela. Jacob natomiast nie odrywał spojrzenia od dziewczyny. Nie miał
zamiaru odpuścić. Musiał się dowiedzieć, co jest między jego kumplem a jego
sąsiadką i nic go przed tym nie powstrzyma. Siedzieli w milczeniu przez dłuższy
czas. W końcu, kiedy kakao wystygło, a ogień w kominku w salonie powoli
dogasał, blondyn postanowił zacząć rozmowę. Czuł, że cała złość na przyjaciółkę
wyparowała, a nie miał ochoty na kolejną kłótnię.
Wstał z krzesła i powoli podszedł
do brunetki, która nadal wpatrywała się w okno. Wziął ją za rękę i pociągnął
lekko w stronę salonu. Dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie, na które
odpowiedział lekkim uśmiechem i skinieniem głowy w stronę kanapy. Powoli i
niechętnie, Snow ruszyła się z miejsca i poszła za blondynem.
Widząc, że chłopak ruszył dalej,
do kominka, szybko przeskoczyła przez oparcie kanapy i położyła się ma brzuchu,
przyciskając do twarzy ciemno granatową poduszkę. Robiła tak zawsze, kiedy
oglądali jakiś film, lub gdy po prostu chcieli pogadać. Ona zajmowała kanapę, a
on siedział na podłodze opierając się o nią plecami. Jacob, który wracając od kominka, zabrał ze
oba pilot od telewizora, zaśmiał się tylko wesoło i rzucił go w leżącą
dziewczynę.
Snow, mimo swojej niechęci do
sportu, miała naprawdę dobry refleks, który pozwolił jej uratować swoja głowę
przed lecącym pilotem. Jake zajął swoje
zwykłe miejsce, a Snow włączyła telewizor. Przez chwile skakali po kanałach,
nie wiedząc na co się zdecydować, aż w końcu zostawili na kanale muzycznym.
Cisza, która między nimi po raz kolejny zapadła, bardzo ciążyła brunetce, która
w końcu, postanowiła zacząć poważną rozmowę.
- Yyy… Jake… Dlaczego się tak
dziwnie dziś zachowywałeś?
Chłopak nic jej nie odpowiedział.
Można by było pomyśleć, że nie usłyszał pytania, jednak zauważyła, że spiął mięśnie
i zacisnął mocniej szczęki. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym przysunęła
się bliżej do przyjaciela i położyła mu rękę na ramieniu, starając się go
zmusić do spojrzenia na nią i udzielenia odpowiedzi.
-Jacob… Co się dzieje? – Snow tym
razem, naprawdę zaniepokoiło zachowanie chłopaka. Zawsze, gdy miał jakiś
problem, wyznawał go brunetce, bez większych oporów. Znali się już tyle czasu,
przyjaźnili się, przeszli ze sobą przez takie chwile, że dziewczyna nie miała
pojęcia, co może być tak straszne, przykre, czy poniżające, żeby jej przyjaciel
zachowywał się w taki sposób. – Ej, Jake. Przecież mi możesz powiedzieć, tak?
- Wiem, że mogę. Tylko, nie wiem
czy chcę. – cichy i przepełniony smutkiem głos blondyna dotarł do Snow, która
ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciela siedzącego na podłodze.
Nie miała pojęcia co takiego
stało się tego wieczora. Nie wiedziała, czego Jacob nie chciał jej powiedzieć.
Nie chciała na niego naciskać, jednak za wszelką cenę chciała mu pomóc i
dowiedzieć się dlaczego zachowywał się tak dziwnie.
Jeszcze raz, delikatnie
pogłaskała go po ramieniu, mając nadzieję, że tym razem przekona go do
zwierzeń. Chłopak przez jakiś czas, nic nie mówił. W końcu, gdy Snow miała
zamiar zabrać dłoń z jego ramienia, Jake złapał ją delikatnie i przyłożył sobie
do policzka, po czym, powoli odwrócił się w stronę dziewczyny leżącej na sofie
i przez dłuższą chwile patrzył jej w oczy, starając się rozgryźć o czym myśli.
Brunetka patrzyła w zielone oczy chłopaka,
chcąc wyczytać z nich jego zamiary. Zdziwiło ją jego zachowanie. Nigdy nie
próbował zbliżyć się do niej, tak jak w tej chwili. Zawsze trzymał lekki
dystans. Zachowywał się dokładnie tak, jakby rozmawiał i wygłupiał się z
siostrą, nie z dziewczyną. Tym razem, Snow czuła, że jego dotyk jest inny.
Bardziej niezdecydowany, delikatny i jakby intymny.
Z wyrazu twarzy przyjaciela, Snow
nie potrafiła odczytać, prócz niezdecydowania, które targało w tej chwili myśli
blondyna. W końcu, Jacob pochylił się w stronę brunetki i przeczesując palcami jednej
ręki jej gęste włosy, drugą głodził jej policzek, aż w ostateczności złożył na
jej ustach słodki i delikatny pocałunek. Czym kompletnie zaskoczył dziewczynę.
~*~
Witajcie! Myślałam, że nie skończę tego rozdziału na czas. Tak wiele nauki miałam przez ostatni czas, że z żalem muszę przyznać, że dopiero dziś udało mi się usiąść i na spokojnie dodać ostatnie poprawki.
Nie jestem pewna, czy nie znajdziecie jakichś błędów, niestety - błędy to moja słaba strona.
W dodatku, nie podoba mi się ten rozdział. Wydaje mi się, że wyszedł jakoś zbyt sztucznie. Starałam się jak mogłam, jednak jakoś nie potrafiłam wpaść w nastrój, który powinien panować w tym rozdziale. Nie wiem, czy tylko mi się wydaje, że jest sztucznie, czy Wy też odnieśliście takie wrażenie?
Rozdział ten dodaję przed świętami i nie przewiduję tak szybkiego pojawienia się kolejnego rozdziału, dlatego pragnę złożyć Wam wszystkim najlepsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Ciepła ogniska domowego, spokoju i radości, oraz w szczególności zdrowia. Mam nadzieję, że przyjdzie do Was bogaty i wyrozumiały Mikołaj. ;)
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
Na początku rozwieję twoje zmartwienia nad rozdziałem. Jak ja czytałam wcale nie wydawał się sztuczny. Dla mnie czytało się dobrze. :3 Tylko ten tytuł... Wiedziałam, że się pocałują przez niego. xD Hmm.. W sumie jestem teraz w 100% pewna, że Jake pokłócił sie pewnie z Angelą o Snow i zaczął powoli sobie uświadamiać, że ją kocha, dlatego ją pocałował, albo jest psem ogrodnika. :) Tylko z tą małą różnicą, że musi zaznaczyć swoją własność - czyli Snow. :3 Nie mogę się doczekać rozwinięcia dalszej akcji, bo coś czuję że będzie się działoo : D
OdpowiedzUsuńTobie też życzę wesołych świąt i wspaniałych prezentów.
Pozdrawiam. ^^
Ach, mam nadzieję, że chociaż trochę zaskoczę wszystkich kolejnymi rozdziałami, ale, no cóż, nie będe ukrywać, że między Jake'm a Snow coś będzie ;)
UsuńMiło mi, że rozdział jednak nie wyszedł taki straszny, jak myślałam, że wyszedł. Tak strasznie długo nad nim siedziałam, że po prostu już później nie byłam obiektywna. Ale tak to najczęściej jest, niestety.
Mam nadzieję, że wkrótce i u ciebie pojawi sie nowy rozdział, bo mój niedosyt Rossa jest ogromny :) Marzy mi sie taki rozdział w którym akcja rozwinie się w stronę naszej głównej pary. W końcu coś między nimi iskrzy, ale nie pozwalasz temu dojść do ujścia a ja bym tego baaardzo chciała :)
Pozdrawiam!
Rozdział wcale nie wyszedł sztucznie, nie musisz w ogóle się tym przejmować! Wprost przeciwnie, bardzo ładnie i naturalnie opisałaś uczucia targające dwójką bohaterów, zwłaszcza jeśli chodzi o Jacoba, na którym się tym razem skupiłaś :) Dla mnie to było oczywiste, że młody Hatfield już dawno przestał traktować swoją sąsiadkę jako tylko i wyłącznie przyjaciółkę. Pewnie nawet nie zdawał sobie z tego sprawy do momentu, kiedy zobaczył, jak Snow całuje się z tym nieszczęsnym Jamesem. Swoją drogą coś mi w Jamesie nie pasuje, ale te rozważania może pozostawię na kiedy indziej xd W każdym razie cieszę się, że Jake mimo wszystko pozwolił dziewczynie spędzić u niego czas, zwłaszcza że w jej domu znów działo się to, co zwykle. Te ich przekomarzania były w gruncie rzeczy słodkie :D Wydaje mi się, że Snow traktuje Jacoba przede wszystkim jako swoją opokę, niezastąpione wsparcie. Ale czy to to samo, co zrodziło się w sercu chłopaka? Byłam pewna, że ją pocałuje i jestem teraz niezmiernie ciekawa, jak Snow na to zareaguje. Odda pocałunek czy go odepchnie? Właściwie to ten moment ujawni prawdziwe uczucia dziewczyny.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i życzę Ci oczywiście Wesołych Świąt! <3
W tym rozdziale wydawało mi się, że ważniejszy jest Jacob. To on musiał poradzić sobie z zazdrością i to on z niewyjaśnionych (jeszcze) przyczyn, tak gwałtownie zareagował na pocałunek Snow z Jamesem.
UsuńMyślę, że trafiłaś w setno sprawy z tym, że Jake nie zdaje sobie sprawy z tego co czuje do Snow. Ale wszystko się jeszcze wyjaśni. Chciałabym tylko zwrócić Waszą uwagę, na to, co Snow czuła w poprzednich rozdziałach. To wiele wyjasni :).
Mam nadzieję, że przez święta i ten czas wolny od studiów dam radę sklecić kilka porządnych i ładnych rozdziałów, które będą się nadawały do publikacji :)
Bardzo dziekuję za życzenia i również przesyłam Wesołych Świąt :)
Dobra, dobra... Zawsze staram się być kochana, wyrozumiała i tolerancyjna (chociaż w praktyce jestem sarkastyczną zołzą :D), ale dzisiaj muszę się wyżyć... Dlaczego? A no bo wygadujesz niestworzone rzeczy! "Błędy to moja słaba strona" - że niby gdzie? Z której strony? Kobito, piszesz fantastycznie! Przygody Anity były prawdziwym majstersztykiem (wciąż mnie trochę boli to, że zakończyłaś tak nagle to opowiadanie, bo byłam ciekawa, co będzie dalej między Anitą a Jean-Claude :P) , a młoda Snow Stephens tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś w pełni wykształcaną pisarką :) Więc w tym, zacytowanym przeze mnie zdaniu, nie ma nawet krzty prawdy!
OdpowiedzUsuńPo drugie, ten rozdział wcale nie był sztuczny. Ani trochę. Ani tak tici-tici. I bardzo mi się podobał.
Okay, myślę, że teraz przebrnęłyśmy obie przez moje marudzenie i mogę przejść do meritum sprawy, czyli do opinii na temat tego rozdziału ^^
A więc tak... - Jacob zaskakuje mnie coraz bardziej. On nie rozumie swojego zachowania i ja też tak do końca nie wiem, o co mu chodzi. Najwyraźniej nie potrafi zaakceptować to, że w życiu Snow może pojawić się też ktoś inny. Że nie będzie tylko on, on i on. Że może się też pojawić ktoś taki, jak James, który potrafiłby skraść serce jej przyjaciółki i wbrew pozorom, sprawić, aby ta była szczęśliwa. Dzięki niemu.
Bardzo lubię Jacoba, natomiast jego zazdrość i pewnego rodzaju zachłanność powoduje, że próbuje on za wszelką cenę odizolować dziewczynę od innych. Chce dla niej dobrze, ale widać gołym okiem, że nie do końca potrafi przy tym zrezygnować z własnego szczęścia i ego. Jest z Angie, ale zarazem żyje w bardzo specyficznej relacji ze Snow, której trwałość i niezłomność może jednak wprowadzić pewne zawirowania... A może i już wprowadziła?
Ogromne brawa dla Snow. Za to, że próbowała załagodzić sytuację. Mimo złości i rozczarowania, była w stanie ochłonąć i chciała pogodzić się z przyjacielem, który jednak na początku wydawał się być dość oporny. Cieszy mnie jednak to, że ostatecznie Jacob i tak zgodził się na towarzystwo dziewczyny, która nie miała się gdzie podziać.
Polubiłam także ojca chłopaka - jego rada była bardzo cenna! Ogólnie, wydaje się być naprawdę w porządku. Rozumie rozterki nastolatków i nie chce się narzucać.
Ten pocałunek na końcu był prawdziwą bombą. Poważnie. Nasuwa mi się tutaj jedna, decydująca myśl : "I co dalej?". W końcu, przez tyle lat byli przyjaciółmi. Żyli jak rodzeństwo. A teraz to. Pocałunek. Myślę, że to naprawdę wiele zmieni między Snow i Jacobem... I nie potrafię się doczekać tego, co będzie, bo coś mi mówi, że czeka nas jeszcze wiele zawirowań! A zawirowania to coś, co lubię najbardziej! :D
Mam nadzieję,że dotrwałaś do końca tego chaotycznego komentarza :D Trochę dzisiaj zakręcona jestem, a więc i mój styl pisania jest trochę... specyficzny :D Ale cóż... Bywa i tak ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Aj, ja uwielbiam Tw,ój styl pisania!I nawet troszkę chaotycznie umieszczone myśli w komentarzu, są nie do końca chaotyczne w Twoim wykonaniu :)
UsuńPracuję nad sobą i moim stylem pisania i błędami. Kurcze, czasami aż sama się dziwię, że potrafię pisać z takimi bykami. Dobrze, że mam czas i chęci na sprawdzanie każdego słowa po koleii, bo nie wiem, czy dałoby się cokolwiek przeczytać, w pierwszej wersji.
Kwestia Jacoba. No coż mogę więcej powiedzieć... Jake, zawsze miał przy sobie Snow, która odrzucała wszystkie zaloty jego kolegów (z wiadomych przyczyn), natomiast kiedy ON sam znmusił ją do randki z innym facetem, zauważył, że czuje do niej coś wiecej. Ale jeszcze nie rozgryzł sam co. I narazie tyle musi wystarczyć, gdyż mam zamiar jego rozterki zamieścić w kolejnych rozdziałach, dlatego nie mogę za dużo zdradzać.
Ah, znów mi się wydaje, że moja wypowiedź jest bez sensu. To te święta mnie tak rozstroiły, że nie potrafię sklecić w miarę porządnej odpowiedzi :), piszę tylko to co mi ślina na język przyniesie i wychodzą później takie twory jak właśnie ten komentarz. Porażka. Mam nadzieję, że chociaż moje kolejne rozdziały wyjdą w miarę normalne ;)
Również serdecznie pozdrawiam!
Już dawno ogarnęłam te rozdziały, ale dopiero teraz znalazłam czas na napisanie tego nieszczęsnego komentarza. Wybacz, jeśli nie będzie konstruktywny, ale jestem padnięta po całym dniu łażenia po mieście :D.
OdpowiedzUsuńTwoja historia urzekła mnie już od prologu. Co prawda, na początku nie bardzo połapałam się o co chodzi, bo nie sądziłam, że zaczniesz od momentu, gdy oni są tacy młodzi, ale kiedy już ogarnęłam, czytałam z wielkim bananem na twarzy. Bardzo podoba mi sie Twój styl pisania. Lekko, ale dość szczegółowo. Nie zamęczasz opisami, a wręcz przeciwnie. Poza tym, ładnie oddajesz sytuacje i ich uczucia. Z miejsca polubiłam Jake'a (przede wszystkim za zdjęcie Jensena <33) i Snow. Oboje są wykreowani na rzeczywiste postacie.
Co do owego rozdziału, nie wiem, co Ci do głowy wpadło, żeby mówić, że on jest sztuczny! Według mnie, jest on naprawdę świetny i dobrze oddałaś uczucia Jake'a; jego zagubienie, niezdecydowanie.
Jestem cholernie ciekawa, jak Snow zareaguje na pocałunek ;3.
Pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku i duuuużo weny! ^^
Dziękuję za tak miły komentarz! :) Bardzo się cieszę, że z każdym rozdziałem pojawiają się nowi czytelnicy (lub starzy, którzy wcześniej się nie ujawnili). Sam komentarz daje wielkiego kopa i motywację do działania, dlatego jeszcze raz Ci dziękuję.
UsuńWiem, że moja historia nie zaczyna się tak jak wszystkie inne. Na początku miałam pomysł, by pisać historię Snow od samego początku, odkąd się urodziła i przez każdy kolejny dzień, miesiąc, rok. Jednak później moja koncepcja się zmieniła i postanowiłam od czasu do czasu wstawiać retrospekcje z życia Snow, jej wspomnień itd. Myślę, że to jest bardziej ciekawsze, niż opisywanie każdego dnia tej biednej dziewczyny.
Bardzo cieszy mnie fakt, że mój styl pisania da się "zjeść" ;-). Dużo pracuję nad sobą i moim stylem. Poświęcam sporo czasu na sprawdzenie i poprawienie każdego błędu, jaki uda mi się wyłapać. Uwielbiam opisy, ale wiem też, że nie wszyscy je lubią, dlatego staram się przystopować i napisać rozdział, który nie składa się z samych opisów, co czasem sprawia mi wielki problem ;-).
I po raz kolejny, mam uśmiech na twarzy, gdyż już któraś osoba z kolei, mówi mi, że rozdział wyszedł naturalnie, a mi nadal wydaje się on zbyt sztuczny. Moim zdaniem nie ujęłam całości uczuć i emocji targających bohaterami, ale skoro moi czytelnicy uważają, że to zrobiłam, więc się nie kłócę ;-).
Kolejny rozdział, postaram się wykończyć jeszcze przed Sylwestrem :-)
Również serdecznie pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Wiem, że komentarze czytelników są motywujące. Dlatego w końcu postanowiłam się ujawnić, a teraz możesz się spodziewać, ze zostanę do końca *^*
UsuńI masz racje, takie retrospekcje są znacznie atrakcyjniejsze ;]
No cóż, autor swojego dzieła zawsze będzie odczuwał niedosyt, więc nie martw się. Każdy tak ma i rzeczywiście się z nami nie kłoć, bo wiadomo, że i tak ostatecznie to my będziemy mieć racje :D
Dobrze, już się nie będę kłócić, ale obiecuję, że nie spocznę na laurach i będę się starała pisać coraz lepiej i z jeszcze mniejszą ilością błędów niż dotychczas :)
UsuńTrafiłam na twojego bloga przypadkiem i z ciekawości postanowiłam przeczytać prolog, który tak mnie wciągnął, że od razu pochłonęłam pozostałe rozdziały, niesamowicie szybko dochodząc do samego końca.
OdpowiedzUsuńMasz lekki styl i czytało mi się bardzo dobrze i przyjemnie. Według mnie wszystkie rozdziały były na równym, wysokim poziomie i ten najnowszy w ogóle od nich nie odstawał.
Zaintrygowała mnie historia Snow (dość specyficzne ma imię i na początku kojarzyło mi się z bohaterem jednego z moich opowiadań, ale potem się przyzwyczaiłam). Dziewczyna nie miała w życiu lekko, czasem był to wręcz koszmar, z którego ja na jej miejscu najchętniej bym się jak najszybciej wybudziła, a dla niej była to codzienność, z którą musiała dawać sobie radę. Na przestrzeni tych czterech rozdziałów polubiłam ja jako bohaterkę, chyba najbardziej z całego dotąd występującego towarzystwa.
Bardzo podoba mi się, w jaki sposób potrafisz opisać uczucia bohaterów. Wszystko jest takie lekkie i przyjemne, że czytając, z łatwością można wczuć się w sytuację, w jakiej się znajdują i przeżywać to razem z nimi.
W tym rozdziale najbardziej zaskoczył mnie pocałunek. Tak po cichu stawiałam na to, że do niego kiedyś dojdzie, jednak nie przypuszczałam, że już teraz. Jestem ciekawa, jak ostatecznie zareaguje Snow. I dodatkowo żałuję, że rozdział musiał się skończyć właśnie w tym momencie, bo z chęcią już bym o tym poczytała.
Przy okazji zapraszam także do siebie na: http://sprawa-oskara.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie :)
A dla mnie to zaszczyt, że przeczytałaś moje opowiadanie, a jeszcze większy, że Ci się ono spodobało! Od bardzo dawna czytam Twoje opowiadania i nigdy nie mogę się nadziwić nad Twoimi umiejętnościami i wyobraźnią. Twoje opowieści są takie prawdziwe! Czasami strasznie Ci zazdrościłam tego talentu.
UsuńAle sama nie wiem, czy taka lekkość opowiadania jest do końca dobra. No bo w końcu opisuję trudy życia Snow Stephens. No właśnie. TRUDY jej życia, a wychodzi mi to takie mdłe i zbyt "lekkie".
Mimo moich wewnętrzynych rozterek nad całością opowiadania, bardzo cieszy mnie fakt, że spodobała Ci się moja historia i że Cię choć trochę zaciekawiłam.
Rozdział dodam tak szybko jak to będzie możliwe (to znaczy wtedy, kiedy dostanę swojego laptopa z naprawy). Możliwe, że będę jeszcze musiała poprawić błędy i dopracować jeszcze rozdział piąty, ale jesli tylko znajdę na to czas, w przerwach od nauki do sesji, to postaram się opublikować rozdział za około dwa tygodnie.
Nie chcę nic obiecywać, bo to moja pierwsza sesja i nie mam pojęcia czego mogę się spodziewać. Dlatego troche panikuję ;)
Również serdecznie pozdrawiam i możesz być pewna, że przeczytam Twoje nowe opowiadanie, jesli tylko znajdę chwilę czasu. Przyznam szczerze, że wszystkie zakładki już przejżałam ;-)
Przez lekkość miałam na myśli to, że mimo iż poruszasz trudne tematy, to nie męczę się, czytając tekst i mogę skupić się na tym, co przeżywają bohaterowie. Bo czasem natrafiam na takie opowiadania, gdzie przy czytaniu siedzę z głową opartą na ręce i mam już dość, bo wszystko napisane jest ciężko i topornie, a poruszana jest np. jakaś lekka tematyka.
UsuńO! No to jeśli o to Ci chodziło, to jest mi bardzo z tego powodu miło i cieszę się, że moje starania zostają zauważone. ;)
Usuń